Cztery dni bez internetu... Teoretycznie to nic takiego, praktycznie to wielka tragedia, szczególnie jeżeli mam w tym czasie zajęcia i pracę pisemną do skończenia... "Rozwój fotografii aktu w Europie od 1960roku na podstawie twórczości Jana Saudka" dlatego właśnie wstawiłam kilka jego prac.
Pracę musiałam dokończyć w sobotę po zajęciach w Paradox Cafe, z 3 godziny tam siedziałam, później droga do domu to była mordęga, akurat skończył się mecz, dodatkowo gdzieś odbywała się manifestacja, i jeszcze jakaś impreza promująca warszawę.. Czyli dużo ludzi duże korki, część autobusów nie jeździła, było duszno i słoneczko nieźle przygrzewało bo w stronę centrum szła burza... Ale z ciekawszych rzeczy, jadąc pociągiem na ursus widziałam po drodze jelenia. Tak jelenia takie zwierzątko, był młody, ale już z dużym porożem, stał przy torach między dworcem zachodnim, a pkp włochy. niestety nad Ursusem burza już była...
Niedziela też była zabawna, zaspałam na zajęcia, poleciałam na spokojną, mieliśmy zastępstwo z Tatą Farenem. Faren uruchomił mi drugie studio gdzie na stole bezcieniowym bawiłam się wodą. Polecam zabarwienie wody herbatką żurawinową ^^
Później wielka wyprawa do Copy General gdzie przeszłam szybkie i strasznie chaotyczne szkolenie samodzielnego drukowania... masakra.. nigdy więcej... Po wydrukowaniu pracy o Saudku spacerek na Orlą żeby oddać pracę.